26.01.2010

Skąd ten PR-owy sukces Apple'a?

Mnie Apple nie płaci ani grosza. Nie wiem komu płacą, ale mam wrażenie, że połowa mediów na świecie, zwłaszcza internetowych zarabia dzięki umowom z firmą pana Jobsa. Tak mi się zdaje, gdy przeglądam Internet. Bo wszędzie artykuły o produktach Apple’a. Zaś opisywanie produktu, który jeszcze nawet nie został pokazany przez firmę to jakieś kuriozum. Mam na myśli oczywiście tablet, który ujrzy światło dzienne jutro, 27 stycznia. Założę się o nowego iPhone’a, że po premierze gadżetu dosłownie wszystkie media opiszą go w szczegółach i pokażą jego zdjęcia (filmy będą m.in. na youtube).

Nie rozumiem czemu wszyscy są tak zafascynowanie gadżetami Apple’a. Gadżety jak wszystkie inne. Faktycznie design produktów jest świetny, OS-y przyjemny dla oka, ale poza tym wiele im brakuje do doskonałości. Nie mam iPhone’a ani iPod’a i nie planuję mieć. Tabletu od Jobsa tym bardziej nie kupię. Korzystałem z wielu komputerów z jabłkiem i nie zdarzył się taki, z którego mogłem być zadowolony. A pracowałem zarówno na prymitywnych komputerach jak Macintosh II, później na iMac’ach a wreszcie i na MacBookach. Do intensywnej pracy się nie nadawały, najwyżej do suflowania po Internecie. I oczywiście białe laptopy z jabłkiem były kiedyś dobre do lansowania się na mieście. Ale czy elektronika ma temu służyć i każdy potrzebuje się dowartościować bzyczącym plastikiem?

Jabłko, towar jak inne
Producenci komputerów i gadżetów zarabiają na nich pieniądze. Duże pieniądze. Komputery czy telefony komórkowe to takie same produkty jak mleko, opony czy kabiny prysznicowe. Dlaczego media tak chętnie robią reklamę i PR produktom Apple? Za wiele tekstów, jakie widuję w sieci firma powinna zapłacić. Jednak jest jakiś trend, aby pisać ile się da, także o produktach, których nie ma na rynku. Dziś mogę się dowiedzieć z amerykańskiej prasy, że producenci gier oczekują tabletu Apple, bo sądzą, że urządzenie może wpłynąć na sprzedaż ich oprogramowania. Niektórzy publicyści spekulują zaś, że tablet będzie znakomitym e-readerem i alternatywą dla urządzeń opartych na e-atramencie (Kindle, eClicto, Nook etc.).

Po co tak spekulować. Poczekamy, zobaczymy. W roku 2010 większość producentów wprowadzi na rynek tablety, np. Microsoft i HP [o planach HP pisałem w poście "Ryzykowna jazda HP z tableto-readerami"]. Urządzenia te mogą odnieść sukces, ale być może za kilka miesięcy zapomnimy o nich i trafią jedynie w ręce nielicznych snobów. Trudno to przewidzieć i chyba szkoda naszej energii by się teraz zastanawiać.

Apple zakończył I kwartał roku obrachunkowego 2010. Przychody firmy w tym czasie wyniosły 15,5 mld USD a zysk netto prawie 3,5 mld USD. Wartość firmy ocenia się na 50 mld USD. I świetnie, niech się im dobrze wiedzie. Ale czy należy się im darmowa reklama? To nie instytucja charytatywna.

Niedawno gdzieś wyczytałem, że w naszym kraju jest ok. 250 tys. użytkowników iPhone’a. To całkiem dobry wynik, zważywszy, że ten gadżet potrzebuje stałego dostępu do Internetu a mobilny net jest u nas dość drogi. Sam telefon też sporo kosztuje. Znalazłem też raport mówiący o naszych preferencjach dotyczących laptopów. Można się z niego dowiedzieć, że najbardziej popularną marką jest HP (18,78 proc.). Na kolejnych pozycjach znajdują się: Toshiba (14,96 proc.), Acer (10,45 proc.) i Lenovo (10,16 proc.). Do kogo należy pozostałe 47 proc. rynku? Z pewnością do bardzo wielu różnych producentów jak Dell, Sony, Asus itd., ale nie do Apple. Komputery z jabłkiem to nadal u nas margines. O ile kiedyś Apple zaniedbywało nasz rynek (dystrybutor, czyli SAD zaopatrywał jedynie grafików, redakcje, agencje reklamowe), tak od kilku lat firma działa już w Polsce w dużej skali; w centrach handlowych działają jej salony np. sieci iSpot.

Miłość z wzajemnością?
Nie ma sukcesu nad Wisłą, firmowe sklepy ludzie odwiedzają z ciekawości, a nie by kupować ładne i błyszczące komputery oraz akcesoria do nich (cena np. za etui na laptop akceptowana tylko przez nowobogackich snobów). Przed chwilą przeczesałem sieć, aby pokazać przykłady artykułów w polskich mediach, w których chwalone są – nie wiedzieć czemu - produkty Apple’a (popyt na nie słaby). Ale zamiast tego na Wyborcza.biz znalazłem tekst informujący o tablecie w przeddzień premiery. Zaintrygował mnie śródtytuł: „Dlaczego media kochają Apple’a?”. Niestety teza postawiona w akapicie („tablet uratuje prasę”) jest mocno naciągana albo nieadekwatna do polskich realiów.

W siostrzanym serwisie „Wyborczej”, czyli w Technologie.Gazeta.pl pokazała się dużo ciekawsza informacja: na FB polscy fani produktów Apple założyli stronę pt. We Want iTunes Store in Poland. Aktualnie do grona jej fanów należy 600 osób. I to mnie również zastanawia. Przecież Apple ignoruje polskich userów, przez lata nie dbał o sprzedaż dla użytkowników indywidualnych, nie myśli nawet o sprzedawani nam muzyki. Czy jest sens aż tak się prosić? Ludzie chcą wydawać pieniądze i bardziej dorabiać korporację Jobsa. To chyba jest temat socjologiczny a nie technologiczny, dlatego kończę swój wywód.

Na zakończenie wrzucam fragment jednego z odcinków serialu The Simpsons. W odcinku zostało sparodiowane Apple i jego założyciel. A przy tej scenie płaczę ze śmiechu. Miło popatrzeć jak Jobs informuje klientów, że za chwilę powie coś, co na zawsze zmieni ich poglądy na życie. Wówczas fani jak zahipnotyzowani wyciągają z portfeli dolary. Oby w przyszłości media trochę się zastanowiły zanim będą wmawiać nam (i to za darmo), że bez jakiegoś gadżetu nie będziemy szczęśliwi.