30.08.2010

Google wraca do korzeni

Właściciele Google podejmują dziwne decyzje. Z jednej strony rozwijają Buzz, co mnie dziwi. Z drugiej zamykają projekt Wave - co mnie smuci ale nie dziwi. Z trzeciej wracają do korzeni, bo ulepszają swój flagowy produkt, czyli wyszukiwarkę Google. To mnie nie dziwi, ale cieszy i mam ochotę krzyknąć: Czemu dopiero teraz?!

Usprawnili wyszukiwanie zdjęć - jest super. Ale przede wszystkim umożliwili przeglądanie plików PDF znajdowanych przez nas w Internecie. Teraz nie trzeba ściągać pdf-ów na dysk komputera, by je przejrzeć. Hurra! Ileż lat zmarnowałem na ściąganiu plików i ich uruchamianiu w Acrobacie... Dziś jednym kliknięciem w "szybki podgląd" otwieram dokumenty w Google Docs i to bez logowania do tej usługi. Nie wiecie jak to działa?

Odbywa się to w szalenie prosty sposób. Znajdujemy interesujący nad dokument i klikamy we wspomniany podgląd.


Następnie uruchamia się Docs i możemy przeglądać dokument na rozmaite sposoby. Dzięki temu mamy bardzo wygodny sposób pracy z dokumentem.


Cieszę się z tej innowacji. Dodatkowo cieszę się, że wprowadzili możliwość podglądania dokumentów w formacie .doc w usłudze Docs, tylko, że na razie działa to wyłącznie w poczcie Gmail. Świetna spawa w przypadku załączników z plikami tekstowymi. W mojej pracy to się bardzo przydaje. Pozostaje zaczekać, aż dokumenty z Worda będą się uruchamiały tak jak PDF - z poziomu wyszukiwarki.

Czemu Google idzie w tym kierunku? Bo po pierwsze: propagują swój biznes, czyli rozwój aplikacji internetowych (pół roku temu pisałem tutaj, że wkrótce przestaniemy instalować aplikacje na dyskach). A po drugie: wygrywają wojnę z Microsoftem, udowadniając dostawcom oprogramowania biurowego, że muszą pakować walizki. Dziś całą pracę możemy wykonywać bez software'u.

...