1.11.2014

Koniec neostrady. Przesiądź się na LTE! [aktualizacja]

Fot. biuroprasowe.orange.pl
Zrezygnowałem z telefonu stacjonarnego - tak naprawdę z opłat za zawieszenie linii - i zrezygnowałem z neostrady. Wydawało mi się, że ryzykuję, bo nie znajdę alternatywnego internetu szerokopasmowego, zwłaszcza, że mieszkam na wsi, gdzie psy podejrzewane są o szczekanie tylną częścią ciała. I wiecie co? Myliłem się. Mam teraz internet mobilny w standardzie LTE. Płacę mniej, szybciej ściągam pliki, nie mam do domu pociągniętych kabli operatora. Nie mam też tradycyjnego routera, a mam Wi-Fi!

[Artykuł został zaktualizowany po pierwszym roku korzystania z LTE - komentarz na końcu]


Do rezygnacji z neostrady przymierzałem się od dłuższego czasu. Zastanawiałem się nad internetem mobilnym ale nie wierzyłem, że się u mnie sprawdzi. Zwłaszcza, że sporo siedzę w sieci, a do tego gram online i ciągnę gry ze Steam. Aby dowiedzieć się czy dam radę funkcjonować z mobilnym netem sprawdziłem najpierw na ekranie smartfona jaki standard internetu jest w mojej okolicy. Przy ikonie internetu pojawiła się litera H, oznaczająca sieć 3G. Następnie pożyczyłem z pracy gwizdek (modem mobilny) z abonamentem w T-Mobile. Okazało się, że mój komputer zasysa przez ten gwizdek dane z prędkością 6 - 9 Mb/s. Kurcze, to tyle co dotychczas neostrada (max 10Mb/s w najniższym abonamencie)!

Limit nie taki straszny?
Świadomy tego, że w internecie mobilnym są limity transferu, sprawdziłem ile danych ściągam jednego dnia. Surfując przez kilka godzin oraz grając ok. 2 godzin w Warface ściągnąłem ok. 400 MB. Hmm... czyli dam sobie radę z limitami - pomyślałem.

Następnie poszedłem do salonu Orange. Złożyłem rezygnację z usług kablowych i jednocześnie spytałem o usługi mobilne. Wybrałem net z limitem 30 GB miesięcznie z abonamentem za 60 zł (plus opłata początkowa 30 zł). Kiedy spytałem o mobilne modemy/routery, pani z salonu zaoferowała dwa modele, z czego jeden z LTE. Usłyszałem od niej: "U pana ten modem z LTE się nie przyda, bo tam nie ma LTE". - No cóż, kiedyś może jednak będzie, więc wezmę ten z LTE - odpowiedziałem.

Zestaw Airbox - router, kabelek USB, wtyczka.

I ku mojemu zaskoczeniu sprzedawczyni pomyliła się. Mam LTE! Internet mobilny śmiga u mnie z prędkościami od 12 do 32 Mb/s! U mnie na wsi! A płacę teraz mniej niż za neostradę z utrzymaniem linii telefonicznej (dotąd kosztowało mnie to 70 zł).

Nietypowy router
Orange Airbox - niewielki ale świetny gadżet (na zdjęciu powyżej widzicie jak jest sprzedawany - z kabelkiem i instrukcją). Wystarczy go włączyć i podłączyć do komputera (przez Wi-Fi lub kabelek USB). I mamy internet. Nie tylko w domu. Zabieram Airbox w kieszeń i po sprawie - w dowolnym miejscu i o dowolnej porze mam internet LTE w dowolnym urządzeniu (z Wi-Fi może korzystać 11 urządzeń jednocześnie). Kolejne urządzenia łatwo jest podłączyć do sieci, bo jednym przyciskiem uruchamiamy funkcję WPS.

Na komputerze i smartfonie czy tablecie mam łatwy dostęp do interfejsu aplikacji sterującej Airboksem. Wystarczy w przeglądarce WWW wpisać adres airbox.orange. Wyświetli się nam takie okno:


W zakładce "połączenia" widzicie czas aktualnego połączenia, operatora sieci, rodzaj sieci (4G), poziom naładowania baterii Airboksa (ponoć do 10 godzin wystarcza ale nie sprawdzałem jeszcze bo mam zasilanie z komputera), oraz liczbę podłączonych urządzeń w sieci Wi-Fi. Nie będę się rozpisywał o innych opcjach w interfejsie, bo rzadko się z nich korzysta.

Łyżka dziegciu
To limit transferu. Kiedy testowałem gwizdek T-Mobile z 3G, to ściągałem dziennie 300-400 MB. Przy korzystaniu z internetu Orange drastycznie wzrósł mi transfer. Dziennie potrafię zużyć ok. 800 MB - 1GB danych, przez co muszą teraz racjonalnie korzystać z sieci, aby uniknąć wykorzystania limitu. Nie pomaga przełączenie się z sieci 4G na 3G. Cale szczęście mam nielimitowane noce (dodatkowa opłata za 3 zł miesięcznie). Między północą i godziną 8.00 mogę bez ograniczeń ciągnąć dane (np. gry).

Podsumowanie
Jeśli korzystacie z "kablowych" usług Orange albo innego operatora, nie lękajcie się pożegnać z nimi przy najbliższej okazji czyli przy końcu wygaśnięcia okresu umowy. W zasięgu internetu LTE jest już większa część kraju, a operatorzy udostępniają między sobą infrastrukturę. Ceny usług mobilnych będą spadały. Szybki, mobilny internet to przyszłość telekomunikacji. Telefony stacjonarne i neostrada odchodzą do lamusa.

Jeśli macie jakieś uwagi lub pytania w sprawie mobilnego internetu, zostawcie komentarz.

Aktualizacja - listopad 2015 r.: Po roku korzystania z usługi mam kilka uwag. Po pierwsze są miesiące, w których rośnie transfer, są to np. święta czy urlop, gdy więcej siedzę przy komputerze i mam ochotę np. obejrzeć film VoD (np. w HBO Go). W ciągu 12 m-cy trzykrotnie zablokowali mi internet przed zakończeniem okresu rozliczeniowego. Zablokowali bo ograniczenie prędkości do maksymalnie 16 kilobitów uniemożliwia normalne korzystanie z sieci. Czyli odradzam oferty internetu mobilnego z dużymi ograniczeniami. Lepiej zapłacić więcej a nie mieć takiego limitu.

Druga uwaga: odradzam dwuletnią umowę. W ciągu roku poprawiła się oferta mojego dostawcy (Orange). Dziś mógłbym zawrzeć umowę na lepszych warunkach, ale nadal jestem uwiązany starą umową.

Trzecia sprawa - kiedy obawiam się przekroczenia transferu, uruchamiam dodatkową usługę - ograniczenie LTE do 5 Mb po wykorzystaniu limitu 30 Gb. Czyli zamiast 16 kb, będę mógł korzystać z szybszego netu. Ale kosztuje mnie to dodatkowe 20 zł do rachunku. Z tym, że po odpaleniu tej usługi Orange jakoś przestaje mnie limitować i chociaż ciągnę internet na potęgę to nadal mam prędkość ściągania w granicach kilkunastu Mb. Cóż, daję im dużo zarobić to pewnie przymykają oko na limit. Chyba, że mój licznik transferu szwankuje.