Przeczytałem na technologie.gazeta.pl depeszę pt. "Czytniki e-booków tanieją cały czas". Autor tekstu napisał coś o jakimś amerykańskim e-booku, i jeszcze dodał, że nie jest on dostępny w Polsce. Po co komuś taka informacja? A czemu lansował tezę, że e-readery tanieją, skoro jej nie udowodnił? Wystarczyło sprawdzić, czy tanieją czytniki dostępne w naszym kraju. Przed chwilą sprawdziłem. Nasz jedyny system (czytnik i księgarnia) e-booków, czyli eClicto nie obniża ceny. Sprzęt nadal kosztuje 899 zł.
Ale właściwie to nie wiem czy nie tanieje, gdyż e-reader jest sprzedawany (również) w promocji wakacyjnej, za 685 zł. Aby skorzystać z promocji wystarczy kupić dwa e-booki w księgarni eClicto. Czyli generalnie gadżet lekko staniał, choć sprzedawca, czyli Kolporter nazywa to promocją. Każdy sprzęt tanieje, zwłaszcza, gdy na rynek wchodzą nowe, lepsze, bardziej zaawansowane modele. eClicto też musi tanieć. Z pewnością po wakacjach cena promocyjna się utrzyma albo jeszcze spadnie. Zwłaszcza, że Kolporter pracuje nad nowszym modelem, z większym, kolorowym ekranem. Według mnie cena 685 zł jest wciąż za wysoka, aby czytnik mógł się upowszechnić nad Wisłą, czy gdziekolwiek.