Postanowiłem sprawdzić, jak wygląda pozycja wyszukiwarki internetowej Bing w 15 miesięcy po jej uruchomieniu. Byłem tego ciekaw, gdyż praktycznie nikt nie wchodzi na Cyfropolis z linków do bloga pojawiających się w Bingu.
Okazuje się, że sytuacja silnika wyszukiwania Bing jest wciąż nieciekawa. Mówi o tym na przykład raport przygotowany przez WorldReady.net, oparty na statystykach z gs.statscounter.com (znajdziecie prezentację z raportem na SlideShare). Na globalnym rynku liderem jest Google, która to wyszukiwarka miała na początku 2010 r. 90,5 proc. udziału. Na drugim miejscu było Yahoo (4,22 proc.), a na trzecim Bing (3,56 proc.). Co niewiarygodne, w poszczególnych krajach bardziej popularne od Google są lokalne wyszukiwarki.
W Chinach liderem jest wyszukiwarka Baidu. Google zajmuje tam drugą pozycję z 40-proc. udziałem. Zaś na Tajwanie najbardziej popularną szukajką jest Yahoo, która ma prawie 55 proc. rynku (Google tylko 43,6 proc.). A w Korei (oczywiście południowej) Google idzie łeb w łeb z lokalną wyszukiwarką Naver. Obie mają po ok. 45 proc. udziałów w rynku.
W Rosji zwycięzcą rynku szukajek jest Google (54 proc.), ale tuż za nim jest Yandex (42,3). W Holandii Google nie ma poraktycznie konkurencji (ok. 95 proc.). Mały udział ma nr dwa, czyli wyszukiwarka StartPagina (3 proc.). Bing i Yahoo tam nie grają żadnej roli. Nie znam danych odnośnie polskiego rynku, ale u nas sytuacja jest pewnie podobna.
Co do samych USA, gdzie Bing z przyczyn oczywistych (należy do Microsoftu) może mieć największą popularność, to wciąż Microsoftowi nie udaje się zrobić porządnego kroku naprzód. Firma Nielsen na swoim blogu zaprezentowała świeży (z sierpnia) ranking o rynku lokalnym. Wynika z niego, że w Stanach dominuje Google (65 proc.). A wojna toczy się tylko o miejsce nr dwa. W tym przypadku Bingowi udało się nieznacznie wyprzedzić Yahoo i dziś silnik Microsoftu ma 13,9 proc. udziału w rynku a szukajka serwisu Yahoo 13,1 proc.
W Rosji zwycięzcą rynku szukajek jest Google (54 proc.), ale tuż za nim jest Yandex (42,3). W Holandii Google nie ma poraktycznie konkurencji (ok. 95 proc.). Mały udział ma nr dwa, czyli wyszukiwarka StartPagina (3 proc.). Bing i Yahoo tam nie grają żadnej roli. Nie znam danych odnośnie polskiego rynku, ale u nas sytuacja jest pewnie podobna.
Co do samych USA, gdzie Bing z przyczyn oczywistych (należy do Microsoftu) może mieć największą popularność, to wciąż Microsoftowi nie udaje się zrobić porządnego kroku naprzód. Firma Nielsen na swoim blogu zaprezentowała świeży (z sierpnia) ranking o rynku lokalnym. Wynika z niego, że w Stanach dominuje Google (65 proc.). A wojna toczy się tylko o miejsce nr dwa. W tym przypadku Bingowi udało się nieznacznie wyprzedzić Yahoo i dziś silnik Microsoftu ma 13,9 proc. udziału w rynku a szukajka serwisu Yahoo 13,1 proc.
Ciekawe, czy Bing kiedykolwiek dogoni lub wyprzedzi Google. Z początku sądziłem, Bing będzie dobrą alternatywą dla potentata z Mountain View, lecz teraz widać, że nie. Uruchomienie wyszukiwarki spowodowało pozytywny dla Internautów efekt - Google zaczęło dynamicznie się rozwijać (np. wyświetlanie wyników w czasie rzeczywistym), lecz narzędzie korporacji z Redmont w ogóle się nie rozwija. Nie ma choćby witryny Bing.pl, nie ma polskiej wersji językowej wyszukiwarki.