Z zapowiedzi wynikało, że powstanie platforma e-commerce, która zagrozi Allegro, chociaż nie będzie serwisem aukcyjnym. Platforma ma przyciągać tylko użytkowników indywidualnych, którzy chcą sprzedawać rzeczy używane. I ostatnia z istotnych zapowiedzi - serwis nie pobiera opłat.
I tak się stało. Jest prosty serwis z darmowymi ogłoszeniami drobnymi. Właściciel platformy w krótkim przewodniku radzi, aby nie wysyłać sprzedającym pieniędzy, ponieważ nie jest to bezpieczne (serwis nie wymaga listownej rejestracji jak to ma miejsce w Allegro). Sprzedający i kupujący mają się spotkać w realu aby dokonać transakcji. Czy spotkanie się z obcą osobą z Internetu dla której niesiemy 2000 zł jest bezpieczniejsze? Śmiem wątpić. Sprzedajemy.pl uważają, że zintegrowanie platformy z Facebookiem w jakiś sposób podnosi poziom naszego bezpieczeństwa. Argument zupełnie (dla mnie) niezrozumiały.
Po przejrzeniu kilku ofert zauważyłem dziwną prawidłowość. Sprzedający nie podają zbyt wielu informacji o produkcie. Rzadko wklejają kilka zdjęć towaru, przeważnie jest jedno a opis produktu ogranicza się do jednego zdania, np. do "Sukienka nowa z metkami" lub "Aparatu nie opisuję, bo informacje o nim są w Internecie". Hmm... ok, nie jest to Allegro, ale czy taka nonszalancja pomoże sprzedać używane przedmioty?
Czy należy się spodziewać, że sprzedajemy.pl odniesie taki sukces finansowy jak travelplanet.pl? Wątpię. Serwis - jak wspomniałem - nie pobiera opłat od użytkowników. Ewentualne, drobne opłaty mogą być wprowadzone dopiero za kilka lat, gdy biznes się rozkręci. O ile nie zwinie.
-