Aktualnie każdy ma jakiś aparat w komórce, może zrobić zdjęcie i przez mobilny internet zamieścić w sieci świeżą fotografię, którą zobaczą miliony. A przynajmniej jego znajomi. Idea serwisu dla społeczności robiącej zdjęcia komórkami, smartfonami, tabletami, czyli urządzeniami mobilnymi, jest wspaniała. Sądziłem, że najpopularniejszy serwis dla smartfonowych fotografów, czyli Instagram.com jest fascynującym miejscem. Ale po krótkim okresie testów stwierdzam, że nie ma sensu uczestniczyć w tej zabawie.
Zdjęcia komórkowe są specyficzne. Większość urządzeń ma na wyposażeniu bardzo proste aparaty kompaktowe z bardzo prostym obiektywem. Większość tych aparatów nie ma zbyt wielu możliwości manualnych ustawień. Jakość zdjęć z komórek jest... powiedzmy średnia (często poniżej krytyki). Ale od czego są aplikacje do robienia i "ulepszania" zdjęć? Dzięki aplikacjom i specjalnym efektom proste zdjęcia z komórek mogą przypominać np. stare, analogowe fotografie. Tak można robić artystyczne lub namiastkę artystycznych zdjęć. Aplikacji fotograficznych w Apple Store jak i Google Play znajdziecie bardzo wiele.
Na "ulepszaniu" opiera się w pewnym sensie sukces serwisu i aplikacji Instagram. Początkowo aplikacja było dostępna tylko dla posiadaczy iPhonów, obecnie też telefonów z Androidem. Po zainstalowaniu aplikacji możemy smartfonem robić zdjęcia (kadrowanie w kwadrat) lub edytować zdjęcia już przechowywane. Edycja to m.in. dodawanie różnych filtrów. Gotowe zdjęcia następnie umieszczamy w serwisie Instagram (dodając tagi). Możemy też zintegrować nasze konto w serwisie z kontem m.in. na Facebooku. Cała filozofia.
Aktualnie Instagram ma już 30 mln userów. Ludzie robią zdjęcia, dodają efekty, zamieszczają. I komentują, podbijają, udostępniają cudze fotografie. Świetna zabawa. Globalna zabawa! Sam Instagram jest aplikacją i serwisem internetowo-smartfonowym. Ale istnieją internetowe "nakładki" - serwisy, które pozwalają przeglądać zamieszczane zdjęcia na komputerze. Osobiście korzystam z web.stagram.com
Dla mnie poważną wadą Instagram są użytkownicy, którzy zamieszczają zdjęcia wykonane profesjonalnym sprzętem foto i poddane obróbce w Photoshopie. To nie fair! Kurcze, Instagram to nie Flickr! Spójrzcie na przykłady:
To foto użytkownika Instagram. Jak widać udostępnia fotografię MM. Czyżby zrobił zdjęcie Marilyn iPhonem? Toż to kradzież czyjegoś zdjęcia i wrzucenie do społecznościówki. Jak widać, użytkownicy Instagram nie mają problemu z takimi zdjęciami, tę fotę polubiło ponad 13 tys. ludzi!
A tu kolejny kwiatek z web.stagram.com Ten obrazek wybrany był niedawno na "zdjęcie dnia".
Jest świetny, to fakt. Ale czy to jest zdjęcie z iPhona czy innego smartfona? Toż to grafika! W ten sposób Instagram sprowadzono do pozycji kolejnego, rzekomo komórkowego serwisu z grafikami i fotografami. Utracił swoją pierwotną funkcję - smartfonowość! Bo my, komórkowcy możemy się dwoić i troić, aby zrobić oryginalną pracę, a przyjdzie ktoś ze zdjęciami wykonanymi sprzętem za tysiące dolarów i zdobędzie laury oraz komentarze. O mistrzach grafiki nie wspominając.
Przeczytałem na zagranicznych forach wpisy pełne oburzenia z wymienionego powodu. Ale pojawiały się też wpisy osób, które roszczą sobie prawo do publikacji zdjęć profesjonalnych. Oni nie widzą żadnej różnicy między aparatem w telefonie a lustrzanką. Albo z jakiegoś powodu nie chcą widzieć. Szkoda.
-