14.01.2010

Legenda porno ostrzega przed grami wideo

Nie jestem wielkim amatorem porno, o co można mnie posądzić, skoro już drugi post wykonuję w związku z tym tematem. Po prostu wraz z targami rozrywki elektronicznej odbywają się w Las Vegas targi rozrywki dla dorosłych i media podrzucają stamtąd nowe tematy. Tym razem na obu imprezach pojawił się Ron Jeremy, legenda filmów XXX. To facet, którego moi koledzy z młodości przezywali Turkiem z racji charakterystycznego wyglądu. Znany jest nie tylko z porno, grywał drugoplanowe role w "normalnych" filmach i często się lansuje w mediach i na salonach.

Jak doniosły media Ron wkurzył ludzi od elektroniki oraz graczy ponieważ oświadczył, że gry komputerowe są gorsze od porno. Chodzi o ich demoralizujący wpływ na młodzież. Pan Jeremy chyba nie jest najlepszym kandydatem na obrońcę moralności, autorytet w tej dziedzinie z niego kiepski. W artykule BBC pojawiły się opinie, że jest aroganckim hipokrytą. Mocne, ale prawdziwe.

"Gry wideo mają gorszy wpływ na dzieci niż filmy porno" - tak dokładnie wypowiedział się Jeremy, powołując się na jakieś raporty naukowców. I wywołał burzę, w końcu przemysł rozrywkowy generuje miliardy dolarów z samych gier.

A naukowcy co pewien czas produkują doniesienia o szkodliwości lub zaletach gier. Jedni twierdzą, że gry to samo zło, inne, że przeciwnie bo rozwijają refleks i takie tam talenty. Próbowałem znaleźć nieco informacji o grach w Wikipedii. Autor wpisu powołuje się na publikację The British Board of Film Classification (Brytyjska Rada Klasyfikacji Filmów), która udowodniła, że "teoria demoralizacji jest nie do końca prawdziwa, albowiem gracz nie utożsamia się rzeczywiście z bohaterem - jak sądzono pierwotnie(...)".

Nie mam ochoty tego specjalnie komentować. My, gracze wiemy, że niektóre tytuły są brutalne i niespecjalnie odpowiednie dla dzieci. Ale wiemy też doskonale, że gry to nie tylko strzelaniny, morderstwa, mordobicie. To też gry strategiczne czy przygodowe w których trzeba myśleć, inaczej nie ukończy się żadnej misji. To również gry multiplayer, które skłaniają do nauki języka angielskiego i do nawiązywania kontaktów z innymi graczami ze świata.

Gry komputerowe mają akurat nieco wspólnego z porno. W klinikach leczenia uzależnień spotkać można osoby, które zbytnio pochłonął wirtualny świat, także świat erotycznych produkcji. Jedno i drugie jest rozrywką, która nie powinna przesłonić nam prawdziwego świata.

A jakie są Wasze opinie?