24.01.2010

IFPI: piraci odebrali 30 proc. rynku muzycznego

Międzynarodowa Federacja Przemysłu Fonograficznego IFPI (International Federation of the Phonographic Industry) opublikowała raport dotyczący aktualnej sytuacji branży muzycznej związanej ze sprzedażą cyfrowych nośników - Digital Music Report 2010. Jego wnioski można streścić w jednym zdaniu: „Jest świetnie, mamy duże dochody, ale… gdyby nie piraci to byłoby znacznie lepiej, więc trzeba walczyć z piractwem”.

Generalnie polecam osobom znającym język Madonny i Toma Waits'a cały raport, który jest dostępny w necie (link do pdf-a). Ale w dalszej części postu śmiem polemizować z jego treścią, gdyż jest pełna narzekań na piratów. Polemizuję z tym narzekaniem, gdyż nie ma ono sensu. Zmienia się rynek, zmienia się sposób słuchania, odtwarzania i przede wszystkim pozyskiwania muzyki. A twierdzenie, że "gdyby nie piraci to byśmy więcej zarabiali" jest w dużej części kłamstwem. Wychodzę z założenia, iż osoby korzystające z pirackich plików nie kupiłyby legalnych, gdyby nie było piractwa.

Raport mówi, że ponad jedna czwarta dochodów przemysły muzycznego na świecie pochodzi aktualnie z kanałów cyfrowych (sklepy z mp3, sklepy z muzyką ściąganą na komórki itp.). Według IFPI pomimo stałego wzrostu biznesu cyfrowego z przychodami ze sprzedaży rzędu 4,2 miliarda dolarów w 2009 roku (wzrost o 12 proc.), to nielegalne udostępnianie plików w sieci oraz inne formy piractwa powodują zahamowanie inwestycji i sprzedaż muzyki na lokalnych, istotnych rynkach.

Piraci = całe zło
Najbardziej boli federację sytuacja w Hiszpanii, we Francji i Brazyli, czyli w krajach, gdzie  popularna jest głównie muzyka miejscowa. Muzycy z tych państwo cierpią na spadek sprzedaży płyt – twierdzą autorzy raportu.

Nie chcę przytaczać całego raportu, ale IFPF chwali się, że rośnie sprzedaż w nowych kanałach, czyli np. streaming, ściąganie plików mp3 i coraz większe dochody odnotowują sklepy jak iTunes. Ale późnej znowu w raporcie federacja narzeka na piratów i twierdzi, że trzeba z nimi bezwzględnie walczyć. I znowu narzeka na Hiszpanię, Francję i Brazylię.

Według mnie problem z piractwem we wspomnianych krajach jest oczywiście faktem. Ale twierdzenie, że jeśli się zwalczy piratów to wzrośnie sprzedaż legalnych plików jest nonsensem, kłamstwem i manipulacją. Hiszpania i Brazylia to kraje o dużej liczbie imigrantów, przeważnie z biednych państw afrykańskich i z krajów muzułmańskich. Ci ludzie to biedota, większość z nich pracuje na czarno albo trudni się drobnymi przestępstwami, w tym piractwem. Czyli Francja i Hiszpania mają problem bardziej społeczny, socjalny niż typowo piracki, fonograficzny.

Tak samo jest w Brazylii. Jeśli większość mieszkańców to biedota i niska klasa średnia, trudno się spodziewać by ci ludzie zaczęli kupować legalną muzykę, jeśli zmniejszy się skala piractwa.

Dalej w raporcie czytamy, że w latach 2004-09 CYFROWY przemysł muzyczny urósł o 940 proc, ale przez piratów jednocześnie CAŁY rynek muzyki zmniejszył się o 30 proc. w tym samym okresie.

Następnie IFPI twierdzi, że globalny rynek muzyczny (cyfrowy oraz płyty) w pierwszej połowie roku 2009 zmniejszył się o 12 proc. a prawdopodobnie w skali całego roku również był mniejszy o 12 proc. I ja tego nie kompletnie nie rozumiem. Bo najpierw twierdzą, że przychody ze sprzedaży cyfrowej wzrosły o 12 proc. a później dowiedziałem się, że cały rynek maleje o 12 proc. [Czy nie mogli tego jaśniej sformułować? Niby rozumiem o co chodzi, ale taki raport jest mało przekonujący].

1 na 5 z nas to pirat (oczywiście)
Dalej autorzy raportu podpierają się raportami innych podmiotów, które rzekomo potwierdzają szkodliwą działalność piratów. Jupiter Research zbadał 5 krajów w Europie a Harris Interactive zbadał Wielką Brytanię. I według Jupitera prawie jeden na pięciu europejskich Internatów udostępnia muzykę w sieci. Do mnie te dane nie trafiają i zupełnie nie potwierdzają szacunków federacji.

Mój komentarz końcowy: Zgodzę się, Internet na pewno spowodował mniejsze zainteresowanie kupowaniem muzyki. Bo jakiś odsetek Internatów ściąga pirackie pliki. Ale też można dziś słuchać muzyki za darmo (np. w radiach internetowych jak Last FM, czy na Wrzuta.pl) i można oglądać za darmo klipy muzyczne np. na Youtube. Czy Google jest piratem? Jasne, że nie, więc nie zwalajmy całej winy na piratów.

Dzięki Internetowi muzyka stała się bardziej dostępna i przestała być luksusem. Mamy też większy dostęp do muzyki nieznanej, alternatywnej, często amatorskiej, udostępnionej przez autorów za darmo i nie jesteśmy skazani na artystów promowanych przez wytwórnie. Kłamstwem jest twierdzenie, że gdyby nie piraci to zyski koncernów byłyby większe. Może większe, ale w bardzo niewielkim stopniu, mniejszym niż twierdzą koncerny zaciekle ścigające każdego pirata, każdy serwis P2P i lobujące u ustawodawców [więcej na temat w poście „Tworzenie prawa w polskim stylu”] by ograniczać Internatów i cenzurować sieć.