29.12.2009

Skanery ciała trafią na lotniska

Z filmu "Total recall" (1990 r.) zapamiętałem dwie sceny: dziewczynę z trzema piersiami i skaner na lotnisku przez który przebiegał Schwarzenegger (vide foto). To był film science fiction ale z pomysłami, które naprawdę mogły, mogą się sprawdzić w przyszłości. Po nieudanym zamachu bombowym w Stanach pierwszego dnia Świąt rozpoczęła się dyskusja o montażu takich skanerów w portach lotniczych. Bo skanery są, wystarczy je zakupić.

Z artykułu w Yahoo News dowiedziałem się, że skanery ciała, które pozwalają zobaczyć ukryte pod ubraniem przedmioty już funkcjonują na lotniskach w USA. Maszyny zainstalowane w sześciu portach lotniczych wyprodukowała firma AL-3 Communications Holdings Inc. Opierają się na technologii fal radiowych i odbiciu energii od ciała, co przekłada się na trójwymiarowy obraz delikwenta (nie jestem inżynierem - nie pytajcie mnie o szczegóły - przyp. Cyfropolis). Podobne maszyny są też wdrażane na  13 lotniskach.

Specjalna agencja rządowa w USA kupiła też 150 maszyn - skanerów wykorzystujących niski poziom promieniowania rentgenowskiego. Trafią one na lotniska w 2010 roku a każde kosztuje 190 tys. USD. Ich producentem jest Rapiscan Systems, część spółki OSI Systems Inc.

Co ciekawe, od trzech lat na lotnisku w Amsterdamie jest testowany skaner marki L-3. Jednak Holendrzy skupili się w tym projekcie na zachowaniu prywatności pasażerów - skanowania dokonuje oprogramowanie, które informuje obsługę lotniska gdy wykryje jakieś nieprawidłowości, np. przedmiot przyczepiony do nogi.

Oczywiście już odzywają się organizacje broniące wolności i prywatności pasażerów. Zaraz zaczną się protesty. A Nigeryjczyk udowodnił wszystkim, że łatwo przenieść na pokład samolotu bombę chemiczną. Mamy do wyboru: prywatność i gwarancję, że nikt nie zobaczy naszego ciała na monitorze, albo śmierć. Ja wolę bezpieczne latanie niż ochronę mojej "intymności". Zwłaszcza, że niedoszły zamachowiec ujawnił, że w Jemenie szkolą się kolejni zamachowcy gotowi do ataków w samolotach.

Druga konkluzja tej afery: warto inwestować w akcje spółek rozwjających techniki skanowania sylwetki oraz detekcji materiałów niebezpiecznych. Stany i UE sypną pieniędzmi na urządzenia. Do tej pory zbytnio się nie kwapiły do inwestycji.